#Debiucik – Łukasz Suchocki

W cyklu #Debiucik tym razem zajęliśmy się debiutem trenerskim. Naszym kolejnym rozmówcą był Łukasz Suchocki. Jest to młody, początkujący trener, który dopiero kilka tygodni temu rozpoczął pracę, jako pierwszy trener w GKS-ie Wikielec. Wcześniej popularny “Suchy”, występował w drużynie z Wikielca jako zawodnik. 

Łukasz na początek powiedź nam, czy ty wcześniej prowadziłeś jakąś drużynę jako trener, czy w Wikielcu to twój kompletny debiut?

Jeżeli chodzi o drużynę seniorów, to jest to kompletny debiut. Wcześniej prowadziłem jednak drużyny młodzieżowe w Jezioraku Iława i Olimpii Grudziądz.

Ok, więc czy długo zastanawiałeś nad tym czy to już właściwy czas, by spróbować swoich sił, jako pierwszy trener seniorskiej drużyny? Czy była to bardzo szybka decyzja?

Była to szybka decyzja i nie miałem dużo czasu na zastanowienie. Byłem zaskoczony, że włodarze klubu chcą mi powierzyć rolę pierwszego trenera. Miałem pół dnia na podjęcie tej decyzji. Po rozmowie z chłopakami zdecydowałem, że podejmę się tego zadania.

Powiedź jak trudno jest „wejść w buty” trenera Tarnowskiego? Bo domyślam się, że nie jest to łatwe zadanie?

Jest to bardzo trudne zadanie. Każdy tutaj zna trenera i wszyscy doceniają jak wiele zrobił dla wielu drużyn z naszego regionu. Ja go bardzo szanuje, jak człowieka i jako trenera. Był i zawsze będzie dla mnie wzorem do naśladowania. Ciężko jest wejść po nim do szatni. Ja jednak nie chce nikomu nic udowadniać, ale wiem, że w tych chłopakach drzemie spory potencjał i tylko wspólnymi siłami możemy uratować trzecią ligę. Gdyby to była praca lekarza i jak debiutant miałbym się podjąć ratowania ludzkiego życia, to pewnie bym się nie podjął. No ale teraz ratujemy trzecią ligę dla klubu. Jakieś ryzyko oczywiście jest, natomiast to ryzyko nie jest tak duże, jak w niektórych innych zawodach.

Twój debiut przypadł na 21 kwietnia i spotkanie z Olimpią Zambrów. Był stresik czy jednak bardzo spokojnie do tego debiutu podszedłeś?

Skłamałbym, jakbym powiedział, że było spokojnie. Miałem też ciężkie początki, ponieważ mieliśmy grać z Ursusem, a mecz został przełożony. Musiałem podjąć decyzję, czy gramy na sztucznej nawierzchni, czy go przekładamy. To była pierwsza taka trudna do podjęcia, jako trener. Musieliśmy zmienić mikrocykl treningowy i muszę przyznać, że był to, bardzo stresujący tydzień. Jako piłkarz nigdy takiego stresu nie doświadczyłem.

Po objęciu przez ciebie posady trenera, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, GKS Wikielec zaczął wygrywać. Powiedź co zrobiłeś, że tak odmieniła się gra drużyny?

Cieszę się bardzo z tych wyników, ale dalej twardo stąpam po ziemi. Bardzo dużo rozmawialiśmy z chłopakami i o dużo rzeczy się ich pytałem. My dalej jesteśmy kolegami. Oczywiście, jak jest mecz czy trening to muszą wiedzieć, kto tutaj dowodzi, ale nasze stosunki są dalej bardzo dobre. Próbowałem przypomnieć sobie, co moi trenerzy robili, gdy zespołom, w których grałem nie szło. No i chciałem to przełożyć teraz na moją pracę. Ja daje z siebie 120% i chłopakom też powtarzam, że 100% może nie wystarczyć, tylko musimy dać z siebie jeszcze więcej, ponieważ cechami wolicjonalnymi możemy dużo nadrobić.

W tych czterech meczach straciliście tylko dwie bramki. Czy poprawa gry defensywnej była kluczem do zdobywania większej liczby punktów?

Zawsze jako cel, oprócz zdobycia trzech punktów, stawiam chłopakom, żeby nie stracić bramki. Sami stwarzamy sobie sporo sytuacji i coś tam udaje się strzelić, więc jeżeli bramki nie stracimy, to zawsze jakieś punkty zdobędziemy. Poprawa defensywy to był nasz cel, który na razie przynosi efekty. Musimy to teraz kontynuować.

Jesteście ponad strefą spadkową. Stać was na to, by w tym miejscu pozostać i utrzymać się w trzeciej lidze?

Wydaje mi się, że będzie walka do ostatniej kolejki. Jest sporo zespołów, które walczą o te bezpieczne miejsca, różnice punktowe są bardzo małe, więc tutaj jedno spotkanie może nas zrzucić w strefę spadkową. Cały czas musimy ciężko pracować i zdobywać punkty, ponieważ innej drogi do utrzymania nie ma.

Nawiązując jeszcze do objęcia przez ciebie tej posady. To powiedz czy trudno jest z kolegi z zespołu stać się trenerem, który czasami też musi na zawodników krzyknąć?

Od razu nakreśliliśmy sobie zasady współpracy. Chłopaki wiedzą na co sobie mogą pozwolić, a na co nie. Tak jak już wspomniałem, ja jestem dalej ich kolegą, ale na treningach i meczach jestem ich trenerem i oni to akceptują.

Co jeszcze sprawia tobie najwięcej problemów, jako takiemu początkującemu trenerowi. Czy jest to np. prowadzenie treningów czy może analiza przeciwnika?

Wszystko jest dla mnie nowością i wiele rzeczy sprawia mi jeszcze trudność. Ja dopiero raczkuje i na nowo się wszystkiego uczę. Na pewno jeszcze popełniam błędy i pewnie będę je dalej popełniał, ponieważ całe życie się uczymy.

Masz obecnie licencje, która uprawnia cię do prowadzenia klubów maksymalnie trzecioligowych. Czy zamierzasz dalej się szkolić i w przyszłości być może trenować klub z wyższej ligi?

W zupełności wystarcza mi ta licencja, którą mam teraz. Nie zamierzam iść do wyższej ligi. Czuje się dobrze tu gdzie jestem.

I teraz pytanie, które pewnie wiele osób chciałoby zadać. Czy Łukasz Suchocki jako piłkarz, to już zamknięty rozdział, czy jeszcze nie zawieszasz ostatecznie butów na kołku?

Na razie jestem w zawieszeniu i zobaczymy jak się sytuacja potoczy. Oficjalnie kariery piłkarskiej jeszcze nie kończę, ale teraz skupiam się na pracy trenerskiej.

Nie masz takich myśli, że chciałbyś jeszcze wejść na boisko i pomóc zespołowi?

Obecnie sprawia mi przyjemność, jak stoję z boku i oglądam chłopaków, którzy oddają całe serducho w każdym spotkaniu. Widać ich wielkie zaangażowanie podczas każdego meczu i nie chciałbym tego psuć. Nie wpisuje siebie jako zawodnik do kadry meczowej, tylko daje chłopakom się popisywać na boisku. Czasami oczywiście przychodzi taka myśl, że fajnie by było jeszcze pograć i pocieszyć się z nimi na boisku. No ale mogę to zrobić w szatni po meczu, więc to też jest fajne.

Czy masz jakieś zapewnienia ze strony klubu, że nie będziesz tylko tym tzw. trenerem strażakiem, tylko takim trenerem na pełen etat? Czy wszystko zależy od wyniku jaki osiągnięcie?

Są to bardzo odległe plany i na razie nie chce o nich rozmawiać. Skupiam się na najbliższym meczu, czyli spotkaniu z Huraganem Morąg i nie wybiegam daleko w przyszłość. Życie trenera jest trudne. Dzisiaj pracujemy, a jutro już możemy nie pracować. Skończymy ligę, zobaczymy, w jakiej będziemy sytuacji i wtedy będziemy się zastanawiali co dalej.

 To czego możemy trenerowi Łukaszowi Suchockiemu życzyć na te najbliższe tygodnie?

Powodzenia w najbliższych spotkaniach i zdrowia, ponieważ jest ono najważniejsze. No i także dużo szczęścia na boisku, bo jest ono bardzo potrzebne.


Źródło zdjęcia: GKS Wikielec (Facebook).