Czas na kolejny wywiad z cyklu #OkiemPrezesa. Na dziś przygotowaliśmy dla Was wywiad z Prezesem klubu GKS Szczytno, Panem Grzegorzem Pileckim.
Jak i kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z byciem Prezesem?
Zaczęło się w 2011 roku, jak upadała u nas liga sołecka. Prowadziłem wtedy drużynę Lider Romany. Załatwiałem wszystkie rzeczy i odechciewało mi się tego, bo nie doświadczałem żadnej pomocy. Z Szymonem Rapackim, który prowadził drugą drużynę w lidze sołeckiej, zgadaliśmy się, że może wspólnie byśmy coś zrobili. Poszliśmy razem do wójta, a on powiedział, że chętnie nam w tym pomoże.
Z perspektywy czasu, chyba Pan nie żałuje tej decyzji?
Była to świetna decyzja, ponieważ skupiamy zawodników z całej gminy. Każdy ma u nas szansę grać i trenować. Nikogo nigdy nie wyrzuciliśmy z treningu. Poza tym liga sołecka, była bardziej taką ligą podwórkową, dlatego zastąpiliśmy ją Gminnym Klubem Sportowym i wyszło to bardzo na plus.
Jesteście jednym z nielicznych klubów, który ma zespół w A i B-Klasie. Czy jest aż tylu chętnych do gry u was?
Rozeszło się, że atmosfera u nas w klubie jest bardzo dobra i organizacja jest na dobrym poziomie. Wtedy więcej zawodników, zaczęło do nas przychodzić. My nikogo nie trzymamy na siłę. Jeżeli ktoś chce zmienić klub, to przychodzi do mnie i ja zawsze się na to zgadzam. U nas jest taka swojska i rodzinna atmosfera.
Chciałem się zapytać, jaki ma Pan styl zarządzania klubem. Czy z wszystkimi jest Pan na TY, czy jednak pewien dystans jest zachowany?
Ja również jestem zawodnikiem. Co prawda już nie w A-Klasie, bo kondycja i wiek na to nie pozwalają, ale B-Klasie sobie czasami pokopie. Ze wszystkimi jestem po imieniu, ale decyzje podejmuje sam, ponieważ jeżeli za dużo ludzi zaczyna rządzić, to robi się chaos i do niczego nie można dojść. Oczywiście daje wszystkim ludziom się wypowiedzieć, ale ostateczną decyzja należy do mnie.
Na boisku koledzy mówią „Panie Prezesie”, czy jednak po imieniu?
Zrobili mi ksywkę “Prezes” i część woła tak, a pozostali po imieniu. No ale mamy wszyscy do siebie szacunek i nie ma większych utarczek słownych. Często robimy sobie integracyjne wyjazdy i dzięki temu atmosfera robi się rodzinna.
Pan ma już na swoim na koncie nominacje i nagrody za swoją pracę. Czy one dodają jeszcze siły do dalszej pracy?
Oczywiście dają i to znacznie bardziej niż zwykła pochwała. Ludzie dookoła widzą ten mój trud i staranie. Mam pracę, mam rodzinę i muszę to wszystko pogodzić. Nie mogę tylko zajmować się klubem, bo reszta zeszłaby na bok. Takie nominacje dodają jednak konkretnego kopa do dalszej pracy na rzecz klubu.
A skąd pozyskujecie środki na funkcjonowanie klubu?
W 90% ze środków samorządowych. Mamy bardzo dobrą współpracę z wójtem Sławomirem Wojciechowskim. To dzięki niemu powstał ten klub i dzięki niemu wszystko dalej się toczy. Wójt i cała gmina służą pomocą. Poprawiają nam infrastrukturę. Powstała nowa szatnia, założono nawodnienie boiska, robimy renowacje płyty. Dzięki gminie dalej istniejemy.
Mówi Pan dużo o tym, że macie rodzinną atmosferę w klubie, ale czy macie w planach awans do wyższej klasy rozgrywkowej?
Mamy taki plan. Przyszedł do nas nowy trener Paweł Pietrzak, który odmienił całkowicie drużynę. Jego pomysły i taktyka przynoszą efekty i widać to po wynikach. Gdybyśmy na jesieni nie stracili głupich punktów, to pewnie już teraz walczylibyśmy o awans, no ale już w przyszłym sezonie szykujemy się na coś konkretnego.
Jesteście finansowo i infrastrukturalnie gotowi, na to, żeby na stałe zagościć w Klasie Okręgowej?
Infrastrukturalnie na pewno, ponieważ wszelkie wymagania spełniamy. Miałem również rozmowę z wójtem, który powiedział, że w razie awansu postara się o dodatkowe środki, żeby móc w spokoju ogarnąć tą okręgówkę.
A czy czekacie już w klubie na powrót kibiców na trybuny? Zbliża się on wielkimi krokami.
Oczywiście. My czekamy i kibice czekają. Wiadomo, że w czasach pandemii gdy trybuny są puste, to słabo się gra. Chociaż nasi wierni kibice przychodzą pod stadion, żeby coś tam zobaczyć, bo każdy już tęskni, żeby być na tym meczu. No ale już niedługo wszystko wróci do normy.
Czego możemy Panu życzyć, na dalszą część prezesury? Przede wszystkim awansu, czy jednak nie pompujmy tak tego balonika?
Może nie pompujmy, ale awansu na pewno bym chciał. Życzmy sobie, aby nie stracić tego zapału, który mamy, no i zdrowia, bo to najważniejsze w tych czasach.
Dziękujemy za rozmowę!