Rozpoczynamy cykl wywiadów z osobami piastującymi stanowisko Prezesa w klubach z lig od Klasy Okręgowej do B Klasy. Kiedy zastanawialiśmy się nad tym, od wywiadu z którym Prezesem należałoby rozpocząć ten cykl, niemalże jednogłośnie wskazaliśmy Tadeusza Ciborskiego, czyli Prezesa Vęgorii Węgorzewo. I to właśnie z nim porozmawialiśmy o aktualnej sytuacji w klubie, o współpracy z innymi organami i osobami, czy o celach na sezon. Zapraszamy do lektury!
Od kiedy pełni Pan rolę Prezesa Vęgorii?
Rolę Prezesa pełnię od 7 grudnia 2016 r. Kiedy przejmowałem stery w klubie, nie miałem wiedzy na temat jaka jest jego sytuacja finansowa, jak realizowane są zadania. Co prawda wcześniej wspomagałem klub poprzez pełnienie różnych funkcji społecznych, m.in. Przewodniczącego Rady Miejskiej, ale nie miałem bieżącej informacji na temat kondycji finansowej Vęgorii. Kiedy zapoznałem się z nią, troszkę się przestraszyłem. Prawdę mówiąc zostałem ściągnięty z emerytury i na początku nie byłem przekonany do tego, by objąć stanowisko Prezesa klubu, ale po kilku spotkaniach z decydentami jednak postanowiłem podjąć się tej misji. Sytuacja organizacyjna i finansowa wymagała zdecydowanej naprawy, co było dla mnie sporym wyzwaniem. Musiałem zastanowić się nad wieloma aspektami, jakie należy podjąć działania, by klub mógł funkcjonować. Kosztowało mnie to wiele nieprzespanych nocy. Szukałem rozwiązań, jak zmniejszyć koszty funkcjonowania i jednocześnie jak zwiększyć przychody, bo z samych dotacji klub nie jest w stanie się utrzymać. Pomocne okazało się wsparcie przyjaciół, a przede wszystkim Mariusza Niedziółki, dyrektora OSiR-u i jego współpracowników. Mariusz podjął się koordynowania-zarządzania sekcją piłkarską. OSiR udostępnia nam bazę treningowo – szkoleniową zgodnie z naszymi potrzebami. Podobnie sprawa ma się z naszym lokalnym samorządem oraz wojskiem, z którymi współpracuje się bez zarzutu.
Jest Pan zadowolony z podjętej decyzji o objęciu stanowiska Prezesa?
Trudne pytanie. Gdybym wcześniej był świadomy tego, jakie czeka mnie wyzwanie, co będę musiał reorganizować i ile czasu to pochłonie, to na pewno tego bym się nie podjął. Jakoś jednak udało mi się to wszystko poukładać, klub funkcjonuje sprawnie, wyposażony jest też w niezbędny sprzęt.
Jak przebiega Wasza współpraca z samorządem i innymi organami?
Mamy wsparcie w przyjaciołach z Gminy Węgorzewo w postaci obecnego Burmistrza Krzysztofa Kołaszewskiego, czy poprzedniego Krzysztofa Piwowarczyka, w radnych, wspiera nas także miejscowa jednostka wojskowa, w służbie której jest ponad 1500 żołnierzy. Mamy także nasze społeczności, byłych piłkarzy, działaczy, sympatyków, z którymi utrzymujemy kontakt. Najważniejsze jest to, że wszystkie nasze drużyny są zabezpieczone finansowo. Trenerzy, którzy przyjeżdżają do nas na obozy sportowe i widzą naszą bazę treningową oraz jej wyposażenie, są nią zachwyceni. Zresztą nie tylko oni, ponieważ nawet osoby certyfikujące naszą Szkółkę Piłkarską podkreślały, że mamy świetne warunki do trenowania oraz wyposażenie sprzętowe. Na to wszystko jednak trzeba było zapracować. Należy także wspomnieć o współpracy z WMZPN, która przebiega bez zarzutu. Zawsze, kiedy o coś pytałem, zwracano się do mnie z życzliwością i szacunkiem, więc nie mogę złego słowa powiedzieć.
Ile macie w klubie piłkarskich drużyn młodzieżowych?
Takich grup piłkarskich mamy siedem. Trenuje w nich ponad setka młodzieży. Seniorska grupa z kolei liczy około 30 osób.
Czy klub ma także inne sekcje, prócz piłkarskiej?
Tak, oprócz sekcji piłki nożnej mamy sekcję szachową, liczącą ok. 25-35 osób. Tutaj prym wiedzie szkoła w Radziejach, gdzie pracuje nauczyciel, który lubi szachy i uczy szachów. Organizujemy turnieje szachowe: lokalne, regionalne, a także wojewódzkie. Ponadto mamy też sekcję MMA (Sztuki Walki), która funkcjonuje od paru lat i ma wiele sukcesów krajowych, a także międzynarodowych. Na zajęcia uczęszcza ok. 30 osób. To są takie trzy wiodące sekcje.
Skąd pozyskujecie fundusze niezbędne do funkcjonowania klubu?
Aby klub funkcjonował w obecnym kształcie, z wieloma grupami młodzieżowymi sekcji piłkarskiej, potrzebne są nakłady finansowe w okolicach ćwierć miliona złotych rocznie. Zanim trafiłem do klubu, Vęgoria otrzymywała pieniądze praktycznie tylko z budżetu Gminy Węgorzewo. Trzeba było zatem rozejrzeć się za potencjalnymi sponsorami, którzy “podreperowaliby” nasz budżet. Uruchomiłem swoje dawne kontakty i po wielu spotkaniach i rozmowach udało mi się przekonać kilku sponsorów, którzy bardzo nas wspomagają. Ci nieco „więksi” są spoza naszego województwa, ale również mamy kilku lokalnych sponsorów, którzy wspierają nas najczęściej na zasadzie barteru. Przez takie poszukiwania zmniejszyliśmy swoje wydatki i dzięki temu zniwelowaliśmy dziurę budżetową praktycznie po roku.
Bardzo dobrze słyszeć takie informacje, ponieważ w barwach Vęgorii wychowywali się m.in. bracia Kun.
Tak, dokładnie. Dominik gra w Sandecji Nowy Sącz, a Patryk w Rakowie Częstochowa. Oczywiście mamy z nimi kontakt. Pod koniec roku robimy turniej dla naszych byłych zawodników. Mamy też Arka Mroczkowskiego, który aktualnie gra w Niemczech. Przyjeżdżają także inni byli zawodnicy naszego klubu i taki turniej co roku jest rozgrywany. Niedawno braliśmy udział w turnieju w Kruklankach, zorganizowany wraz ze Startem Kruklanki, na cześć jednego z naszych byłych zawodników, który zmarł trzy lata temu. Przez kilka lat wykształciła się grupa zawodników, którzy niegdyś grali w naszych barwach. Jeżeli chodzi o naszą młodzież to niedawno do I lig wojewódzkich w swoich kategoriach wiekowych awansowali juniorzy młodsi i młodzicy. Niestety nasi juniorzy będą kontynuowali grę w II lidze wojewódzkiej, ze względu na wyższe koszty, związane np. z transportem. Należy jednak pamiętać, że za wszystkimi sukcesami stoi cały sztab ludzi, m.in. z OSiR-u, Zarządu, woluntariusze i inni, którzy nas wspomagają.
Czy w ostatnim czasie podejmowane były jeszcze jakieś inne działania?
Tak, przykładowo kiedy zepsuła się nam pralka, ogłosiliśmy, że chcemy kupić nową. W tym przypadku pomysłowością wykazał się nasz Wiceprezes – Kamil Hałuszko, który w internecie utworzył zbiórkę, dzięki której w przeciągu tygodnia udało nam się zebrać więcej pieniędzy na pralkę, niż trzeba było! Rok temu zmarł jeden z naszych kibiców, który pomagał nam w przygotowaniach do meczów i cały czas był z nami. Powstała zatem inicjatywa, żeby ku jego pamięci postawić pomnik. Utworzono składkę, klub także się do niej dołożył i pomnik już został ustawiony na grobie. Uważam, że bardzo dobrze wychodzą nam działania marketingowe. Bardzo cieszymy się, że nasze działania zostały dostrzeżone przez związek, ponieważ dwa razy z rzędu byliśmy nominowani podczas gali WMZPN w kategorii Marketing Roku. Dokonaliśmy zakupu kamery, przez co możemy nagrywać spotkania i publikować je w internecie. Także robimy zdjęcia podczas meczów. Każda grupa ma także utworzony fanpage na Facebooku, przeznaczony dla swoich sympatyków, rodziców, opiekunów, trenerów. Kiedy organizujemy, turnieje, mistrzostwa kategorii młodzieżowych, np. „Orlik” to zaangażowani w jego przebieg są również rodzice-opiekunowie, którzy zapewniali ciepłe napoje oraz posiłek. Jeśli rzucimy jakieś hasło, że przydałoby się to czy coś innego, oni niemalże prześcigają się w pomysłach i są bardzo chętni, by jakkolwiek wspomóc klub. My z kolei staramy się w jakimś stopniu podziękować im za to, co robią. Na koniec roku szkolnego organizujemy spotkanie integracyjne dla dzieci i rodziców, którzy także biorą udział w różnego rodzaju zawodach. Dwa lata temu, każde dziecko otrzymało piłkę, które zakupił nam sponsor, nieważne czy należało do klubu czy nie, to jeżeli było w tym momencie na stadionie, taką piłkę otrzymało. Rok temu dzieci otrzymały plecaki z logo Vęgorii i Gminy Węgorzewo. W tym roku pandemia pokrzyżowała wszystkim plany i przestaliśmy trenować. Pomyślałem, że przydałoby się coś zrobić w tym temacie, więc zakupiliśmy bandany/kominy z naszym logo, logo Gminy i piłkarzem, które otrzymali wszyscy nasi zawodnicy od skrzata do seniora, oraz działacze i sympatycy klub. Można je nosić zamiast maseczki, są bardzo praktyczne.
To bardzo fajna sprawa, że młody zawodnik może identyfikować się z klubem.
Oczywiście, ale to nie tylko dotyczy młodych piłkarzy. Kiedy wieść o tym się rozniosła, wiele osób zaczepiało mnie i prosiło, żebym „załatwił” dla nich takie kominy. Dzięki temu Vęgoria jest bardziej „widoczna”. W ubiegłym roku, kiedy obchodziliśmy siedemdziesięciolecie istnienia klubu, wydaliśmy książkę pt. „Piłkarskie wspomnienia Vęgorii”. Nasz kolega sekretarz Antoni Taraur jest kronikarzem, a kiedyś był zawodnikiem, zbierał różne notatki, które uzupełniał wycinkami z gazet i dzięki temu mogliśmy wydać taką monografię. Są w niej wyszczególnione nasze sukcesy wszystkich sekcji. Nasza grupa „Orlików” w zeszłym roku została mistrzem województwa na trawie i w hali. Dwa lata temu „Orliki” brały udział w międzynarodowym turnieju „Zakopane CUP”, który wygrała w swojej grupie wiekowej. Uczestniczymy też w turniejach z cyklu „Ostróda CUP” czy w turnieju w Dobrym Mieście. Ale też jest to wielka zasługa rodziców oraz sponsorów. Kolejnym sporym sukcesem jest otrzymanie przez naszą szkółkę Brązowego Certyfikatu PZPN. To trochę ukierunkowało nasze działania, na zwiększenie ilości treningów i podniesienie poziomu szkolenia. W wyniku otrzymania tego certyfikatu złożyliśmy wniosek o dofinansowanie. Otrzymaliśmy dosyć sporą kwotę pieniędzy, dzięki której zwiększyliśmy liczbę treningów grupom dziecięcym i młodzieżowym, a i samo szkolenie uległo poprawie. W związku z tym, że utworzone zostały kolejne drużyny młodzieżowe, mamy więcej wyjazdów i ponoszone są większe koszty związane z organizowaniem wyjazdów na mecz. Część sumy przeznaczona jest na szkolenie dla trenerów, ponieważ w naszym regionie niestety mamy mało trenerów z odpowiednimi uprawnieniami, co jest naszą bolączką. Oczywiście ci, którzy są trenerami w naszym klubie mają stosowne uprawnienia, jednak w przypadku niemożności pojawienia się na nim, nie ma odpowiedniego zastępstwa. Kilku trenerów musi dojeżdżać z Giżycka czy Wydmin, ponieważ ci z okolic są już zajęci i prowadzą inne zespoły.
Po wybuchu epidemii na świecie, Rząd wprowadził wiele obostrzeń dotyczących m.in. uprawiania piłki nożnej, trenowania w grupach, itp. Jak wy, jako klub, radziliście sobie w czasie, kiedy te obostrzenia były najbardziej restrykcyjne?
Ta pandemia była wielkim zaskoczeniem, nie tylko dla nas, ale chyba dla wszystkich. Zgodnie z wytycznymi w połowie marca zawiesiliśmy treningi we wszystkich grupach i cierpliwie czekaliśmy na dalsze decyzje. Nasi trenerzy, rodzice i zawodnicy wykazywali się kreatywnością, przykładowo robiąc żonglerkę zwykłą piłką lub… rolką papieru toaletowego. Te wyczyny publikowaliśmy na fanpage’ach poszczególnych grup. W ten sposób zwiększono aktywność fizyczną młodych graczy. Kiedy tylko było można rozpoczynać trenowanie w mniejszych grupach, natychmiastowo to czyniliśmy, oczywiście wszystko zgodnie z zasadami bezpieczeństwa epidemiologicznego, zabezpieczając środki dezynfekcyjne, robiąc przerwy między jednymi zajęciami a drugimi.
Chciałem zapytać jeszcze o cele postawione przed seniorską ekipą na ten sezon, który rozpoczęliście dosyć nieudanie, bo od porażki z SKS Szczytno.
Z przebiegu gry można było wywnioskować, że prowadziliśmy grę i mieliśmy przewagę nad rywalem, ale liczy się to, co w „sieci”. Ostatnie notowania zespołu ze Szczytna były słabiutkie. No cóż, gra polega na tym, że raz się wygrywa, raz przegrywa, dlatego jest tak ciekawa. Odnośnie celów: utrzymanie się w klasie okręgowej. Nie wywieramy ciśnienia, by awansować do wyższej ligi. Zwiększyłyby się koszty wyjazdów, które i tak są już wysokie, albowiem czekałyby nas dalsze wyjazdy, zwiększyłyby się także różnego rodzaju opłaty. Kilka lat temu byliśmy w III czy IV lidze, jednak to finansowanie klubu różniło się wówczas od tego obecnego. Stawiamy na sportowe wychowanie dzieci i młodzieży. Niewykluczone, że będziemy w przyszłości starali się wypracować pewne rozwiązanie i czerpać z tego korzyści, poprzez transferowanie zawodników do innych klubów.
Rozmawiał: Mariusz Bojarowski