#Debiucik – Jakub Chojnowski

Naszym kolejnym rozmówcą z cyklu #Debiucik był Jakub Chojnowski – wychowanek Naki Olsztyn, aktualnie zawodnik wypożyczony z Arki Gdynia do drugoligowego KKS Kalisz, gdzie w tym sezonie zadebiutował zarówno w rozgrywkach II ligi, jak i Pucharu Polski. Miłej lektury 🙂

Jesteś wychowankiem klubu Naki Olsztyn. Opowiedz jak trafiłeś na pierwszy trening.

Interesowałem się piłką nożną od najmłodszych lat, a na swój pierwszy trening trafiłem dzięki… szkole. Szukałem klubu, do którego mógłbym się zapisać i któregoś dnia kolega z klasy przyniósł ulotkę promującą klub Naki Olsztyn, na której oczywiście znajdował się numer kontaktowy. Mój tata wykonał telefon do trenera Andrzeja Nakielskiego, umówił mnie na trening i poszedłem na swój pierwszy trening, który odbył się w Szkole Podstawowej nr 6 w Olsztynie. Miałem wówczas osiem lat.

Z jakimi trenerami współpracowałeś podczas dotychczasowej kariery?

Chciałbym zacząć od moich rodziców. Od najmłodszych lat wraz z tatą i bratem jeździliśmy na boisko. Dzięki nim bardzo dużo się nauczyłem, dużo im zawdzięczam. Moja mama także bardzo mi pomogła w wielu aspektach. Musiała także wytrzymywać nasze „humory” w domu (śmiech). Tata stara się być na każdym moim meczu, jeśli jest tylko taka możliwość, nawet tu, w Kaliszu, a jeśli nie może być osobiście, ogląda mecz w telewizji. Jeśli chodzi o klub, to kiedy należałem do grup tzw. rekreacyjnych, bardzo często dochodziło do zmian trenerów, jednak w tym okresie najważniejszym pierwszym trenerem był trener Andrzej Nakielski. Następnie w grupie „bardziej zaawansowanej” prowadził nas trener Jakub Kacperski, z którym współpracowałem przez kilka lat, potem ponownie moim trenerami byli trener Nakielski i trener Kacperski. Tak to wyglądało, jeśli chodzi o klub. Ponadto uczęszczałem do szkoły o profilu sportowym, gdzie szkoliłem się pod wodzą trenera Janusza Czerniewicza i trenera Adama Zejera. Po przejściu do Arki Gdynia byłem w drużynie, która grała w Centralnej Lidze Juniorów, którą na początku prowadził trener Jakub Frydrych. Po jakimś czasie trener Frydrych przeszedł do pierwszego zespołu Arki, a zastąpił go trener Szymon Hartman. Zanim trafiłem na wypożyczenie do KKS-u, trenowałem pod wodzą trenera Roberta Wilczyńskiego. W Kaliszu trenuje nas trener Ryszard Wieczorek, któremu pomagają trener Marcin Woźniak i trener Patryk Drewnowski.

Aktualnie występujesz na pozycji pomocnika. Czy kiedykolwiek byłeś wystawiany na innej pozycji?

Obecnie gram w środku pola na pozycji nr „6”, „8” albo „10”. Dla mnie nie ma większej różnicy, na której z tych pozycji przychodzi mi zagrać. We wcześniejszych latach często występowałem jako środkowy obrońca. Po jakimś czasie coraz bardziej zaczęło mnie „ciągnąć” do przodu, co także zauważyli trenerzy i przekwalifikowali mnie na środkowego pomocnika, gdzie gram do dziś.

Niedawno udało Ci się zadebiutować oficjalnie w seniorskiej piłce w barwach KKS-u Kalisz w spotkaniu Pucharu Polski z Koroną Kielce. Jak wiadomo, zdobyłeś w tym meczu także swoją pierwszą bramkę. Powiedz, jakie uczucie towarzyszyło Tobie, kiedy zameldowałeś się na murawie i kiedy zdobywałeś gola? Stresowałeś się debiutem, czy potraktowałeś go jako “zwykły” mecz?

Towarzyszył mi lekki stres, ale właśnie taki stres oraz presja działają na mnie motywująco. Dzięki meczowi z Koroną zyskałem trochę doświadczenia, do tego zdobyty gol w rozgrywkach Pucharu Polski w pierwszym występie w KKS-ie. Super uczucie. W pewnym sensie spełnienie marzeń. Chciałem po prostu pokazać się z jak najlepszej strony w tym meczu, udanie zaprezentować się przed kibicami KKS-u i wygrać ten mecz. Wygraliśmy 2:0, jednak spotkanie ostatecznie zostało zweryfikowane jako walkower dla Korony, ale wspomnienia zostaną w pamięci.

Jakie warunki do trenowania masz w aktualnym klubie, czyli KKS-ie Kalisz?

Bardzo podoba mi się w KKS-ie, widać pełen profesjonalizm. Mamy piękny, nowy stadion, trzy boiska treningowe trawiaste oraz boisko ze sztuczną nawierzchnią. Do dyspozycji mamy także siłownię, basen. Trener także bardzo profesjonalnie podchodzi do swoich zajęć, dba o wszelkie aspekty, stale monitoruje naszą wagę, tętno, zmęczenie.

Jak duży jest przeskok pomiędzy grą w juniorach a seniorach? Na czym przede wszystkim polegają te różnice?

Przeskok jest bardzo duży. Można w przenośni powiedzieć, że są to dwie różne dyscypliny sportu. W piłce seniorskiej ma się o wiele mniej czasu na podjęcie decyzji. Jeżeli grałoby się tak, jak w juniorach, przeciwnicy momentalnie odbieraliby piłkę. To chyba jest jedna z bardziej istotnych różnic. Ponadto piłka seniorska jest bardziej wymagająca pod kątem przygotowania fizycznego. Trzeba sobie radzić także z większą presją, nawet biorąc pod uwagę sam aspekt, ile osób ogląda spotkania seniorów.

Jak w Twoim przypadku przebiegł proces przeskoku z piłki juniorskiej do seniorskiej? Było to płynne przejście, czy też jednak potrzebowałeś trochę czasu, zanim przyzwyczaiłeś się do innej specyfiki?

Wydaje mi się, że to przebiegło w miarę płynnie. Potrzebowałem kilku treningów, aby przystosować się do “innego” grania i nie było to łatwe zadanie, ale podoba mi się taki styl gry. Mniej czasu poświęca się na prowadzenie piłki. To bardzo mi odpowiadało, dlatego ten przeskok nie był dla mnie aż tak ogromny.

Na debiut w pierwszym składzie w II lidze czekałeś do 3 kolejki i spotkania z Garbarnią Kraków. Wcześniej pojawiałeś się na murawie wchodząc z ławki rezerwowych. Czy wówczas odczuwałeś większą presję związaną z tym, że zaczynasz mecz od pierwszej minuty?

Wszystko przebiegło naturalnie. Pojawiałem się na murawie z ławki rezerwowych, co pozwoliło mi obyć się z atmosferą panującą na stadionie oraz z całą otoczką drugiej ligi. Nie stresowałem się. Wychodziłem z założenia, że jeśli trener na mnie postawił i widzi mnie w podstawowej jedenastce, to znaczy, że już do tego dorosłem i chciałem pokazać pełnię swoich możliwości.

Urodziłeś się w Olsztynie. W KKS-ie Kalisz gra także jeszcze jeden olsztynianin – Robert Tunkiewicz. Czy jest on Twoim mentorem, lub też jest w klubie inny piłkarz, który udziela Tobie wskazówek, bądź na którym się wzorujesz?

W zespole mamy kilku doświadczonych zawodników, m.in. właśnie Robert Tunkiewicz, Adrian Łuszkiewicz, Marcin Radzewicz, Mateusz Żytko czy Tomasz Hołota. Staram się często rozmawiać z nimi, albo podpatrywać na boisku, co robią, jak grają, jak się ustawiają, bo z pewnością ich doświadczenie jest ogromne i można się od nich wiele nauczyć. Starsi koledzy pomogli mi w „wejściu” do szatni, w zespole panuje dobra atmosfera i cieszę się, że mogłem trafić do takiego klubu, jak KKS Kalisz.

Czy postawiłeś sobie jakieś cele przed tym sezonem i jak Ci idzie z ich realizacją, o ile w ogóle je sobie postawiłeś?

Moim głównym celem jest rozwój. Chcę stawać się wraz z każdym treningiem coraz lepszym zawodnikiem. Na początku celem był debiut, co na szczęście bardzo szybko zrealizowałem. Teraz staram się stawiać sobie cele na bieżąco. Każdy kolejny mecz jest dla mnie celem. Pracuję na to, by jak najczęściej pojawiać się w pierwszym składzie.

Jakie masz piłkarskie marzenie?

Chciałbym kiedyś wystąpić w seniorskiej reprezentacji Polski, a jeśli chodzi o piłkę klubową, to są to występy w jednej z TOP 5 lig na świecie. Fascynuje mnie liga angielska oraz inne ligi ze światowej czołówki.

Masz jakiś ulubiony klub zagraniczny?

Chyba nie, choć lubię oglądać futbol jaki prezentują podopieczni Pepa Guardioli, gdzie gra się wieloma podaniami. Podobną piłkę gra Bayern Monachium.

Masz jakiegoś piłkarskiego idola, czy też wzór do naśladowania?

Takimi zawodnikami byli Andres Iniesta oraz Xavi – wybitni piłkarze, od których można się wiele nauczyć. Bardzo lubię patrzeć na grę Joshuy Kimmicha. Moim zdaniem ten zawodnik ma wszystko, co powinien mieć środkowy pomocnik: solidnia gra w obronie, świetnie rozegranie, dobre podania otwierające.

Dziękuję Ci za rozmowę.

Dziękuję również i pozdrawiam.


Rozmawiał: Mariusz Bojarowski
fot. Michał Sobczak